fot. Instagram/jureradelj
Były słoweński skoczek narciarski, Jure Radelj, wrócił na skocznię po 18 latach. Według portalu Delo.si, oddał przedwczoraj rekreacyjnie łącznie dwie próby na obiekcie HS80.
Radelj to zawodnik, który swoje najlepsze czasy – w kontekście sportowej formy – przeżywał u szczytu „Małyszomanii”. W Pucharze Świata regularnie pojawiał się już od połowy lat 90′ XX w., jednak tylko sporadycznie udawało mu się wskakiwać do najlepszej trzydziestki konkursów.
Sytuacja uległa zmianie w trakcie kampanii 2000/01. Wówczas trzy konkursy zakończył w czołowej dziesiątce, zbierając po drodze 265 punktów do klasyfikacji generalnej. Zajął w niej 19. miejsce. Później już nigdy nie nawiązał do dyspozycji z tego okresu i tylko raz zdobył punkty – był 23. w Sapporo, w 2006. roku. Teraz pełni funkcję trenera. W swoim CV ma pracę m.in z reprezentacją Korei Południowej, oraz Chin, a od kilku miesięcy jest indywidualnym trenerem Jana Habdasa.
Jure Radelj wrócił na skocznię
„Jeszcze nie zapomniałem jak się skacze, miałem tylko trochę problemów z przyzwyczajeniem się do prędkości. Na sugestię Vasji Bajca (który dawał sygnał do startu) najpierw zjechałem po zeskoku 100-metrowej skoczni, a potem udałem się na rozbieg obiektu 80-metrowego. Kiedy usiadłem na belce startowej, Vasja od razu machnął mi chorągiewką, żebym nie miał za dużo czasu na myślenie.” – przyznał Radelj, cytowany przez Delo.
47-latek powiedział też, że to nie koniec jego przygody ze sportami zimowymi. Przyszłej zimy zamierza wziąć udział w slalomie gigancie, natomiast na dłuższą metę będzie chciał przygotować się do tego, by oddać skok na jeszcze większej, normalnej skoczni w Planicy (K95).
Wyświetl ten post na Instagramie
Tymon
Co do Tschodeniga to się nie dziwię