Tomasz Pilch zakończył niedzielny FIS Cup w Szczyrku na podium. 24-latek na półmetku był dziesiąty, jednak w drugiej serii lądował na 104 metrze, dzięki czemu zanotował awans na trzecie miejsce. Po zawodach porozmawialiśmy z nim wraz z redaktorami BB Services: o tym jak trudnym okresem były dla niego ostatnie dwa lata, jakie ma cele na zimę i o planach na dalsze przygotowania.
Gratulacje. Dzisiaj trzecie miejsce, powrót na podium FIS Cup po trzech latach, jak długi to jest okres dla sportowca?
– Bardzo długi. Nawet nie pamiętałem kiedy ostatnio stałem na podium zawodów międzynarodowych. To cieszy, bo widać, że ta praca którą wykonuję przynosi efekty. Na treningach może tego tak nie widać, ale potrafię się zmobilizować na zawody i fajnie, że właśnie na zawodach to wychodzi.
No właśnie – pierwsze podium tej rangi po trzech latach. Traktujesz to jako pewien przełom? Moment, którego potrzebowałeś, aby ruszyć dalej?
– Tak, ale już w Villach dostałem takiej pewności siebie po tym konkursie, gdzie po pierwszej serii byłem szósty, a ostatecznie skończyłem czwarty. To mi dało dużo pewności, że to idzie w dobrą stronę. Teraz przez te dwa dni tak naprawdę potwierdziłem to i czuję, że pewność siebie mi wzrosła i bardzo się z tego cieszę. Te ostatnie trzy, czy dwa lata, były naprawdę bardzo trudne dla mnie zarówno fizycznie, jak psychicznie i naprawdę fajnie, że zaczyna to jakoś wyglądać.
A jak generalnie oceniasz swoje dzisiejsze skoki i czy jest ewentualnie coś konkretnego do poprawy?
– W sumie, to w pierwszej serii ten skok był niezły. Niezły, ale z drobnymi błędami. A ten drugi, z tego co rozmawiałem z trenerami, to był chyba najlepszy skok chyba od dwóch lat.
Jakie macie plany na dalsze przygotowania? Za chwilę jesień, już ostatnie tak naprawdę szlify przed zimą. Jak to wygląda w Twoim przypadku, jakie są te plany przygotowawcze?
– Szczerze? Nie wiem. Wiem, że na każdy wrześniowy weekend zaplanowano zawody – FIS Cupy, albo Puchary Kontynentalne. Pewnie będziemy na nie jeździć, a oprócz tego trenujemy cały czas na siłowni i skaczemy ile się da na skoczni.
Jak się czujesz w nowych kombinezonach? Bo wewnątrz środowiska mówi się, że to taka trochę rewolucja. Czy czujesz, że jest to coś, co może ci przyszłej zimy pomóc w osiąganiu dobrych rezultatów?
– Pierwsze skoki jak już skakałem w tych nowych kombinezonach to mówię „oj, tragedia”. Ale później jakoś się przyzwyczaiłem, dostałem też drugi kombinezon i w tym drugim od początku mi się fajnie skakało. Dla mnie myślę, że pozytywnie. Ja mam tendencję do spóźniania na progu, więc przynajmniej nie wyhamuje mnie tak wtedy ten nowy kombinezon, tylko bardziej pomoże, że jest mniejszy. Więc generalnie myślę, że dla mnie na plus.
A jak z warunkami? Sprzyjały Ci dzisiaj?
– Po pierwszej serii trener mi mówił, że było na całej długości metr na sekundę z tyłu. Ale nie chciałem zwalać winy na warunki, bo gdzieś tam może były drobne błędy. A w drugiej serii skoczyłem dobry skok i myślę, że warunki też pomogły.
Ostatnie dwa lata były dla Ciebie bardzo trudne zarówno pod względem fizycznym, jak mentalnym. Czy Ty masz jakieś konkretne cele na zimę i jakie sa Twoje oczekiwania na ten nadchodzący sezon olimpijski?
– Skakać najlepiej, jak tylko potrafię. Nie nakładam na siebie żadnej presji bo myślę, że już zbyt wiele razy to zrobiłem i to wpłynęło źle. Więc po prostu chcę dobrze skakać, żeby treningi przynosiły efekty, a reszta sama przyjdzie.




Leave a Reply